Hmm. Co by tu napisać.
Produkcja po której opisie nie spodziewałem się za wiele, a która koniec końców mocno mnie zachwyciła.
UWAGA, LEKKIE SPOLERY ! 

Sama fabuła dzieje się w świecie magii i miecza, krótko mówiąc fantasy. A głównym bohaterem jest nie kto inny, jak sam władca demonów.
Historia zaczyna się w momencie walki bohatera z naszym protagonistą, gdzie niestety Velvet Velsvalt, Veltol (tak, tak nazywa się władca demonów, nie mylić z papierem toaletowym 
) przegrywa to starcie i ginie.


Tu można by pomyśleć, że skoro Veltol zginął, to teraz zaczniemy śledzić losy bohatera.
Nic bardziej mylnego. Historia skacze 500 lat wprzód, gdzie nasz protagonista zostaje odrodzony. Od razu sprawdza swoją magię i jej poziom. Jak się okazuje jest on bardzo niski. Z wyjaśnieniami przychodzi Machina, nieśmiertelna władczyni ognia, a jednocześnie jego wierna poddana. Z jej słów wynika, że w przeciągu tych 500 lat było mnóstwo wojen, a era w której obecnie są, jest erą gdzie magia połączyła się z technologią tworząc nowy rodzaj elementu. Veltol musi się dostosować do nowych realiów, gdzie jak się okazuje, jeden z jego podwładnych, kolejna istota nieśmiertelna chce zdominować świat i sam stać się Władcą Demonów. Veltol staje z nim do walki, jednakże przegrywa, gdyż jego moc jest uzależniona od liczby wyznawców, którzy w niego wierzą i znają.
W międzyczasie Velvet
poznaje Takahashi, która jest przyjaciółką Machiny.

Jest ona specjalistką i hakerką „eteru” pochodnej magii. I z jej pomocą Veltol staje się streamerem, któremu na początku streaming z gier będzie szedł kiepsko, gdyż od samego początku ogrywał najtrudniejsze tytuły. W miarę upływu czasu zdobył ponad 3 miliony widzów. W międzyczasie zyskał pomoc samego bohatera.
A co dalej? Sami obejrzyjcie. 

To tak krótko omawiając produkcję, a konkretniej fabułę.
Powiem szczerze, bardzo się ciekawie oglądało się kiedy Veltol chcąc odzyskać moc i rozpoznawalność został streamerem gamingowym. No i do tego zaczął chodzić w dresie, gdyż jego zdaniem będzie najwygodniejszym i praktycznym ubraniem na tą erę.
Zaciekawiło mnie też świeże spojrzenie na świat fantasy połączony z nowoczesnością i technologią. Gdzie w omawianej produkcji widać duże różnice między tymi rzeczami. Jest to bodajże pierwsze tego typu anime, które obejrzałem.
Kreska. Zbytnio się nie znam, gdyż nie rysuję, jednakże z pewnością przyjemna dla oka.
Muzyka robi tu dużą robotę. Utwór z openingu możecie posłuchać tutaj https://www.youtube.com/watch?v=FGtHTgj0HWQ
Postacie również są ciekawie rozpisane. Poza wspomnianymi wcześniej postaciach, jest jeszcze m.in. bohater i asystentka głównego złego.
I tu w przypadku tejże asystentki mocno drażnił jej angielski. Taki typowy amerykański.
Natomiast bohater, żyje w ciągłych rozterkach i problemach typu, po co ludziom jeszcze bohater. I tu plus ode mnie. Pierwszy raz w anime widziałem bohatera, który jest rozdarty i nie wie co robić, skoro ludzkość nawet nie wie o nim.
Kolejnym ważnym wątkiem okazuje się Hizuki, dziewczyna, którą Veltol wraz ze swoimi przyjaciółmi (Machina, Takahashi) poznaje w szkole.
Tak więc. Czy anime jest godne polecenia?
Owszem. Produkcja może wielu przynieść radochę z obejrzenia.
Jest tu magia, cyberpunk, no i oczywiście element naszego świata, z którym się utożsamiamy, czyli streaming z grania.